Gdy to piszę (22 października 2024), niewiele osób, nawet z grona kolekcjonerów, zdaje sobie sprawę, że w latach 1923-1931 istniała w Krakowie wielka fabryka produkująca m.in. wszelkiego rodzaju latarnie i lampy naftowe. Można śmiało użyć stwierdzenia, że latarnie były jej kluczowym produktem. Jakie to konkretnie były latarnie opiszę w dalszej części tego materiału. (Zapewniam, że dla wielu osób, a w szczególności tych żyjących tematem latarń stajennych, informacje te będą przełomowe jeśli chodzi o pochodzenie kilku znanych marek). Na początek chciałbym się jednak skupić na samej historii, ponieważ jest ciekawa i burzliwa. Mam nadzieję, że z czasem uda się nam uzupełnić ten artykuł o nowo odkryte informacje. Fabrykę o pięknej nazwie Fabryka Latarń i Wyrobów Metalowych “SOWA” Sp. z ogr. odp. założyło 1 maja 1923 roku pod adresem Płaszowska 44 dwóch krakowskich przedsiębiorców: Chaim Reich (lat 33) i Szymon Hirsch Storch (lat 30). Tu należy nadmienić, że od 1915r. ci sami przedsiębiorcy (najpierw sami, a potem pod osobami swoich szacownych małżonek Marii Reich i Estery Storch) prowadzili w Krakowie skład szkła i byli generalnymi przedstawicielami niektórych hut szkła na Galicję. Firma działała równolegle do „Sowy”, a także po jej zamknięciu się. Uznałem, że powinienem przedstawić obie historie razem, ponieważ się przeplatają szczególnie majątkowo i dlatego wszelkie informacje znajdą się w jednym, wspólnym wątku.
Pierwszą wzmiankę – anons – odnośnie dwóch wspomnianych panów znajdziemy w „Nowym Dzienniku” z 1919r. Wynika z niego, że firma „Reich i Storch” była przedstawicielem fabryki szkła w Ząbkowicach.

Można z niego wywnioskować, że Reich i Storch są wyłącznymi agentami huty szkła Szotland i Birnbaum na Galicję:
(…) Różnego gatunku flaszek dostarcza huta szklana Szotland i Birnbaum.
Łódź, Nowa 22
Wszelkich informacyi udzielają jeneralni zastępcy na Galicyę
REICH i STORCH w Krakowie ul. Krakowska 4.

Anons w „Nowej Reformie” z lipca 1919 pozwala nam sądzić, że firma bardzo mocno działała w branży szklanej, gdyż nie tylko pośredniczyła w sprzedaży towarów kilku hut, lecz również starała się dostarczać im w drugą stronę surówki na dalszą produkcję.

W książce adresowej z 1922r. ukazała się wzmianka o hurtowym składzie szkła, porcelany i lamp założonym w 1915r. przez naszych panów Reicha i Storcha. Być może prawdopodobny sukces składu mógł skłonić właścicieli do założenia fabryki. Zwróćmy uwagę, że skład funkcjonował już pod adresem Krakowska 1 w Krakowie i wciąż działał jeszcze w 1922 (i być może później).

Pierwszą wzmiankę już o fabryce „Sowa” znajdziemy w Zbiorze Ogłoszeń Firmowych trybunałów handlowych z 1924r. i dotyczy wpisu do rejestru firmy.
Firm. 754/23. C. V. 505.
Wpis do rejestru handlowego firmy spółkowej.
Do rejestru Oddział A wciągnięto co następuje: Siedziba firmy: Kraków, Brzmienie firmy: „Sowa” fabryka latarń i wyrobów metalowych, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Krakowie. Przedmiot przedsiębiorstwa: Wyrób, kupno i sprzedaż latarń wszelkiego rodzaju, jakoteż wszelkich wyrobów metalowych, żelaznych, stalowych i blaszanych, kupno surowców oraz kupno i sprzedaż wszelkich artykułów pokrewnych. Forma spółki: Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością wedle ustawy z dnia 8. marca 1906 L.58 D. p.p. Kontrakt spółki z daty Kraków, 12. kwietnia 1923. L. B. 22041, umowa dodatkowa z daty Kraków, 24. kwietnia 1923 L.R. 22169. Kapitał zakładowy wynosi 15,000.000 Mp. wpłaconych gotówką. Zarząd składa się z dwóch zawiadowców. Zawiadowcami są: Chiel Reich, kupiec w Krakowie, ul.Krakowska 6. i Szymon Hirsch Storch, kupiec w Krakowie, ul.Miodowa 15. Podpis firmy następuje w ten sposób, że pod wydrukowaniem lub wypisaniem brzmieniem firmy, którykolwiek z zawiadowców kładzie swój podpis. Dzień wpisu: 1. maja 1923. Sąd okręgowy jako handlowy w Krakowie Oddział II. dnia 28. kwietnia 1923.

Ciekawą informację można przeczytać w Dzienniku Rozporządzeń z 1925r. Bohaterowie tej historii postanowili rozbudować swoje włości biznesowe. Architekt S.Singer zaprojektował dla naszych inwestorów parterowe magazyny z budynkiem administracyjnym przy ul.Płaszowskiej.

W katalogu Międzarodowych Targów Poznańskich na rok 1927 „Sowa” zaznacza się jako wystawca. Fabryka wystawia latarnie, lampy etc.

W piśmie “Rynek Metalowy i Maszynowy” R.8 nr 19 z 11 maja 1928 znajdziemy wzmiankę o fabryce, która wciąż działa pod adresem Kraków, Płaszowska 44 i produkuje latarnie stajenne, ręczne, konduktorskie, wszelkie wyroby metalowe, tortownice, zgrzebła dla koni, łyżki do obuwia, wstawki niklowane do szklanek, przybory metalowe do lamp ściennych i wiszących i.t.d.

Obszerna wzmianka dot. fabryki ukazała się w tym samym piśmie już tydzień później. Można by wywnioskować, że firma działała prężnie. Miała szeroki asortyment i walczyła o rynek zbytu:
„SOWA”, Fabryka Latarń i Wyrobów Metalowych Sp. z ogr.odp., Kraków XXI, Ul. Płaszowska 44, adr.tel.: „SOWA KRAKÓW”, tel. 4375 i 4032.
Ta szeroko znana i ciesząca się jaknajlepszą opinją na terenie Małopolski fabryka latarń i wyrobów metalowych systematycznie dąży do opanowania rynków wielkopolskich, w czem duże usługi oddają jej rokrocznie odbywające się Targi Poznańskie. Na tegorocznych Targach podziwialiśmy w stoisku tej firmy m.in.: latarnie stajenne, ręczne, konduktorskie, wszelkiego rodzaju wyroby aluminjowe, tortownice, zgrzebła dla koni, łyżki do obuwia, wstawki niklowane do szklanek, przybory metalowe do lamp ściennych i wiszących itd. Wyroby te wzbudziły powszechne zainteresowanie.

Ze wzmianki w Monitorze Polskim z 1929r. wynika wprost, że Reich i Storch nie poprzestają na spółce Reich i Storch oraz „Sowie”, ale równolegle zakładają kolejną i to pod tym samym adresem. Dlaczego? Myślę, że ze względów podatkowych, na co może wskazywać wszystko to, co opiszę później. Teraz spójrzmy na notkę z Monitora:
(…) Do ts. rejestru handlowego, Oddział C wpisano: Dzień wpisu: 11 lipca 1928. Brzmienie spółki: „Mersto”, fabryka wyrobów metalowych, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Siedziba spółki: Kraków. Dz.XIX ul.Płaszowska 44. Przedmiot przedsiębiorstwa: Wyrób i fabrykacja oraz kupno i sprzedaż wszelkiego rodzaju wyrobów metalowych, blaszanych, aluminiowych i żelaznych, a specjalnie cynowanych łyżek i widelców oraz innych artykułów pokrewnego rodzaju. (…)

W kolejnej reklamie „Sowy” widać, że to nie jedyne produkty, którymi ‘parała się’ fabryka.

Firma panów Reicha i Storcha zareklamowała się nawet na łamach czasopisma „FEDERACJA” w 1930r. Zauważymy w nim inny numer ulicy i nie jest to pomyłka, ponieważ nr 45 pojawi się nam również później:

Jeden z ostatnich anonsów, na który natknąłem się, to ten zamieszczony w Kalendarzu Krakowskiego Ochotniczego Towarzystwa Ratunkowego na Rok 1931 (przygotowany do druku zapewne jeszcze w 1930r.).Dość interesujący jest opis wytwarzanych produktów, na którym nie znalazły się ani latarnie stajenne, ani konduktorskie, a jednocześnie pojawiły się latarnie wozowe, o których wcześniej nie było mowy.:
„SOWA” Fabryka Latarń i Wyrobów Metalowych Sp. z o.odp. Kraków Dz.XXI, Płaszowska 45.
Wyrabia latarnie wozowe, lampki elektryczne, flaszki termosów, części rowerowe, łyżki aluminiowe i stalowe oraz sprzęty kuchenno-gospodarcze.

Sporo informacji o fabryce znajdziemy w książce Ryszarda Kotowicza „Z dziejów przemysłu Krakowa 1918-1939”:
Drugim większym przedsiębiorstwem powstałym w pierwszych latach powojennych była Fabryka Latarń i Wyrobów Metalowych „Sowa” Reich i Storch przy ul.Płaszowskiej 45. Zakład ten, wyposażony w silnik o mocy 40KM, zatrudniał 60 robotników. W 1928r. w fabryce „Sowa” przeprowadzono elektryfikację instalując w miejsce silnika spalinowego silniki elektryczne o mocy 91KM. W wyniku modernizacji zakład znacznie rozszerzył produkcję latarń stajennych, łyżek, widelców i zgrzebeł. Przy końcu 1929r. w „Sowie” pracowało 200 robotników. Wysokie zadłużenia i ograniczenie zbytu spowodowało, że w 1931r. firma ogłosiła upadłość.



Na stronie https://upadektechnikikrakowa.blogspot.com/2020/04/przemys-metalowy-cz5.html również można przeczytać, że z końcem 1929 roku zatrudnienie wzrosło z 60 robotników do 200. Można tam również obejrzeć aktualne zdjęcie okolicy, w której stała fabryka.
Już dwa lata po zapisie w Wydawnictwie Informacyjno-adresowym, w “Spisie abonentów sieci telefonicznych państwowych i koncesjonowanych w Polsce (z wyjątkiem m. st. Warszawy) 1932/33 firma znajduje się pod nowym adresem Płaszowska 5. Dlaczego firma zmieniła adres? To wyjaśni się w dalszej części mojego artykułu.

No i zaczyna się. Firma z prywatnym kapitałem nie była w stanie, jak i wiele innych firm w tym samym czasie, sprostać kryzysowi.
Otwarcie konkursu do majątku Chiela Reicha kupca w Krakowie Krakowska 6, Firmy Sowa Fabryka Latarń i Wyrobów Metalowych Spółka z ograń. odpowiedzialnością w Krakowie, Płaszowska 45, Szymona Hirscha 2-ga im. Storcha kupca i właściciela realności w Krakowie, Miodowa 17. (…) Pierwsze zgromadzenie wierzycieli w powyżej wymienionym Sądzie biuro Nr.55 dnia 4 grudnia 1931 o godz. 10.30 rano. Czasokres do zgłoszenia wierzytelności do 31 grudnia 1931. Audjencja rozpoznawcza w tymże Sądzie dnia 7 stycznia 1932 o godz. 11 rano.
Sąd Okręgowy, wydział I, cywilny
Kraków, 20 listopada 1931

„Sowa” postanowiła walczyć i nie zawsze w uczciwy sposób:
Browar wartości 150.000 zł.
Sprzedano za 5.000zł.
KRAKOW, 21. 3. — Na ławie oskarżonych zasiedli Chjel Rajch i Szymon Hirsz Storch, właściciele fabryki latarń i wyrobów metalowych. W r.1931 fabryka przestała wypłacać swe zobowiązania i jednocześnie wystąpiła do sądu o zawieszenie wypłat. Ostatecznie jednak doszło do likwidacji przedsiębiorstwa i wyznaczony został termin licytacji nieruchomości.
W licytacji tej, dzięki zakulisowym machinacjom, wzięła udział prawie wyłącznie rodzina oskarżonych, zakupując za 5000zł browar wartości 150.000zł. Na dugi dzień powstała nowa firma pod piękną nazwą „Mewa”. Kiedy władze zorjentowały się, że licytacja przeprowadzona była fikcyjnie, unieważniły sprzedaż a przeciwko oszustom wszczęto dochodzenia. Dla uniermożliwienia zebrania materjału dowodowego, oskarżeni nie zawahali się sfałszować księgi handlowe.
Afera ta jest obecnie przedmiotem rozważań w sądzie, przed którym oskarżeni nie przyznają się do winy, zrzucając jeden na drugiego całą odpowiedzialność. Rozprawa trwa.

W gazecie “Polonia” nr 3391 z dn. 21 marca 1934 (czyli z tego samego dnia) czytamy:
Olbrzymie bankructwo oszukańcze rozpatruje sąd w Krakowie.
Przed krakowskim sądem okręgowym karnym rozpoczął się sensacyjny proces o bankructwo, fałszerstwo weksli i rozmaite nadużycia handlowe, przeciwko znanym w Krakowie przemysłowcom, Chlelowi Reichowi, lat 44 i Szymonowi Hirschowi Storchowi, lat 41.
Oskarżeni byli właścicielami wielkiej fabryki latarń i wyrobów metalowych, mieszczącej się przy ulicy Płaszowskiej 5, znanej pod firmą “Sowa”. Obaj wspólnicy założyli tę fabrykę w roku 1923. Jako tako prosperowała fabryka aż do roku 1928, w którym to czasie z powodu ogólnego kryzysu poczęły się psuć interesy “Sowy”. Taki stan przeciągnął się do roku 1931 do czerwca a wtedy fabryka zaprzestała wypłat. 20 listopada 1931 otwarto konkurs. Na stu wierzycieli wypadało fabryce prawie milion złotych wierzytelności.
Reich ze Storchem ratowali sytuację jak mogli. Często drogą przestępczą wystawiając weksle z podpisami osób fikcyjnych, nie posiadających żadnego majątku, albo wręcz ze sfałszowanemi podpisami.
Do niezwykłych tricków należała licytacja na rzecz skarbu Państwa, odbyta 18 listopada 1931r. a więc na dwa dni przed otwarciem konkursu. Oto na wyegzekwowanie kwoty 80.000zł wystawiono na licytację towary firmy “Sowa”, przedstawiające wartość 120.000. Licytacja wyglądała w ten sposób, iż przyszli na nią tylko zaufani i rodzina oskarżonych i ten cały towar wartości przeszło 100.000zł. zakupiła za kwotę 5.495zł. Już w czasie śledztwa stwierdzono, że krewni, którzy zakupili na licytacji towary, nie mieli pieniędzy, pozostając na utrzymaniu oskarżonych.
Na drugi dzień po licytacji powstała nowa firma.
Rozprawa potrwa 3 dni.
Nowa firma, najprawdopodobniej pod nowym adresem i stąd Płaszowska 5. Może być również tak, że spis abonentów na lata 1932/33 był przygotowywany jeszcze przed listopadem 1931 i faktycznie w latach 1932/33 firma o nazwie “Sowa” już nie istniała (natomiast istniały nowe firmy z tymi samymi chłopakami w tle).

Artykuł o podobnym brzmieniu pojawił się w „Głosie Narodu”:

Już w kolejnym dniu ukazał się, tym razem na łamach Ostatnich Wiadomości Krakowskich nr 81, bliźniaczy artykuł o “Sowie”. Zawiera w sobie kilka innych ciekawych informacji np. to, że śmieszna kwota, za którą rodziny bohaterów wykupiły duży stock towarów, pochodziła z wprost z utargu firmy. Ciekawsze wydaje się jednak to, że:
Po rzekomem zlikwidowaniu “Sowy” powstała na jej miejscu nowa firma “Mewa” a następnie “Union”, a to w tym celu, aby wierzyciele nie mogli dochodzić swoich pretensji.

I tu mamy ciekawą sytuację, ponieważ wbrew wielkim nadużyciom i 'machlojkom’, panowie Reich i Storch nie trafili do więzienia, a przecież w nim, o ironio losu, światła mogły dostarczać im latarnie ich własnej produkcji! Zostali uniewinnieni, a przeczytać o tym możemy w „Nowym Dzienniku” wydanym 3 dni po powyższych mocnych artykułach:
WYROK UNIEWINNIAJĄCY W PROCESIE O NADUŻYCIA HANDLOWE. W dniu wczorajszym zakończył się proces, toczący się przed Sądem Okręgowym w Krakowie, przeciw Chlelowi Reichowi i Szymonowi Hirschowi Storchowi przemysłowcom z Krakowa. Obaj byli oskarżeni o to, że jako właściele fabryki latarń i wyrobów metalowych „Sowa”, dopuścili się róznych nadużyć. W dniu wczorajszym zapadł wyrok uniewinniający obu oskarżonych.

Bardzo dobrze dla nas i ostatecznie dla skarbu państwa również – bo koniec końców obaj panowie – przemysłowcy – zdecydowali się na kontynuację swojej działalności. Kilka lat później działa w Krakowie spółka „Reich i Storch” należąca do tych samych panów. Mało tego, działa nadal w branży oświetlenia. Skoro doszliśmy do końca firmy „SOWA”, chciałbym napisać trochę o tym, co nas interesuje – o latarniach. Zakład produkował często spotykane latarnie z logo w kształcie sowy ze złożonymi skrzydłami wpisanej w kółeczko (nazywajmy je „latarniami z sową„). W przypadku latarń stajennych, logo występowało na zbiorniku i na kapslu komina (starsze wersje z okrągłym kapslem). Jeśli chodzi o latarnie konduktorskie, logo znajdziemy na łukowatym daszku pośrodku tuż nad frontową szybką latarni. W książce Ryszarda Kotowicza ponownie znajdujemy wzmiankę:
Innym większym zakładem była fabryka „Dermos” B.Goldman przy ul. Gazowej 15, powstała w 1932r. W 1933r. obok wyrobu termosów przedsiębiorstwo to podjęło produkcję żarówek do latarek kieszonkowych, zwiększając przy tym znacznie zatrudnienie. W 1935r. fabryka, przeniesiona do nowego budynku przy ul.Kącik 9, przeszła w ręce spółki Reich i Storch (jak się potem okaże – pań Reich i Storch). Oprócz poprzednio produkowanych żarówek i termosów podjęto wyrób aparatów radiowych (detektorów), kompletnych elektrycznych lampek kieszonkowych oraz termometrów pokojowych i młynków do kawy. (…)

Być może poniższa wzmianka w Warszawskim Dzienniku Narodowym podaje nam powód przeniesienia fabryki Dermos do nowej siedziby przy ul. Kącik 9. Czytając ten artykuł raz po raz, można jednak odnieść wrażenie, że nic tu nie dzieje się bez przypadku i być może rzeczony pożar również nie był aż tak przypadkowy. Nasi bohaterowie i tutaj wykpili się po 1 miesiącu aresztu:
Ukarany za lekceważenie przepisów i niedbalstwo. Szymon Hirsch i Chile Reich kierownicy żydowskiej fabryczki latarek elektrycznych „Dermos” przy ul.Gazowej 15, skazani zostali przez Sąd Okręgowy na karę po 1 miesiącu aresztu za lekceważenie przepisów i niedbalstwa, które spowodowały pożar w tej fabryczce w dniu 22 grudnia ub.roku.

Wiemy, że „Sowa” ogłosiła upadłość w 1931r. W 1934r. kończyła się rozprawa sądowa dot. skromnie mówiąc „nadużyć” właścicieli przy sprawie długów i majątku firmy. W tym samym roku sąd wydał zaskakujący, moim zdaniem, wyrok uniewinniający, a dopiero w 1936r. doszło do faktycznej licytacji ruchomości „Sowy” w postaci sprzętu fabrycznego i urządzeń, narzędzi (przyborów) do wytwarzania latarń. Przeczytajmy wspólnie obwieszczenie o licytacji ogłoszone w Głosie Narodu w styczniu 1936r.:
Obwieszczenie o licytacji ruchomości.
Komornik Sądu Grodzkiego w Krakowie (…) podaje do publicznej wiadomości, że dnia 31 stycznia 1936 roku o godz. 10-12 w Krakowie-Podgórzu, ul.Płaszowska 45 odbędzie się licytacja ruchomości, należących do masy konkursowej Firmy „Sowa” fabryki latarń i wyrobów met. składających się z urządzenia fabrycznego oraz oraz przyborów do wyrobu latarń i wyrobów metalowych. Ruchomości można oglądać w dniu licytacji w miejscu i czasie wyżej oznaczonym.
dnia 21.XII.1935r.
Komornik Sądu Grodzkiego, rewiru XII.
Juliusz Goldberg

Podobna wzmianka znalazła się w „Ostatnich Wiadomościach Krakowskich”:

Kontynuując mój wywód prowadzony tuż przed powyższym obwieszczeniem: dzięki wyrokowi uniewinniającemu, Panowie R. i S. mogli nadal prowadzić działalność. Marka „Sowa” była „spalona”, ale moim zdaniem przedsiębiorcy nie zamierzali zaprzestać korzystania ze sprzętu, który, jak widać, do końcówki 1935r. wciąż przebywał pod adresem byłej firmy. I tu robi się ciekawie. Reich i Storch nadal robili latarnie! W osobnym artykule wykażę, że spod tych samych rąk (a w zasadzie spod tych samych „przyborów”), co latarnie z sową, wyszły … latarnie Mars, latarnie Torpedo i latarnie Herkules! Bliźniacze (sic!) cechy konstrukcyjne zostaną opisane w innym miejscu, ale dość powiedzieć, że właśnie dlatego na pierwszych dwóch latarniach spotykamy tajemnicze litery *RS*, które niektórzy mylnie łączyli do tej pory z „Rybnik Silesia”, a które oznaczają inicjały właścicieli firmy „Reich i Storch” istniejącej przed, w trakcie i po „Sowie”. Być może RS w owalu było nawet logiem firmy, lecz nie znalazłem potwierdzenia. Co jeszcze nam to mówi? Moim zdaniem dostajemy pewne widełki czasowe, w których Mars, Torpedo i Herkules były produkowane. Szacuję je właśnie na lata 1931-1935. Dopuszczam fakt, że mogły być produkowane jeszcze za istnienia „Sowy” jako produkt komplementarny typowo dla firmy Reich i Storch, ale nie rozumiem, czemu miałby ten zabieg do końca służyć, skoro istniała gotowa latarnia z sową – rozpoznawalna marka (jeszcze nie skażona niesławnym przekrętem). Tym bardziej, że zarówno Mars jak i Torpedo ewoluowały z młodszego (ostatniego) wariantu latarni z sową, co również potwierdza moją teorię lub przynajmniej poszerza podane wyżej 'widełki’ w dół o zaledwie kilka lat.
Wydawałoby się, że to już koniec, ale na szczęście nie! Całą tę misterną układankę na końcu może zburzyć jedna wzmianka w „Gazecie Urzędowej Zarządu Miejskiego w Stoł.Król. Mieście Krakowie” z 1937r. Przeczytajcie:
DZIAŁ NIEURZĘDOWY.
Zmiany w stanie posiadania realności w Krakowie w marcu 1937r.
IV. Przez egzekucję
(…)
4. Budynek fabryczny przy ul.Kącik l. or.9, (pamiętacie fabrykę „Dermos” pod tym adresem?)
l.spis. 272/XXII, wartości 47.733 złotych, nabyły po połowie na mocy wyroku sądowego Maria Reichowa i Estera Storchowa od pierwszej Małopolskiej Fabryki Warszawskich Cukrów i Marmelady Sp. z o.o.
5. Budynek fabryczny przy ul. Płaszowskiej l. or. 45, (a to jest adres już samej „Sowy”)
l.spis. 234/XXI, wartości 100.000 złotych, nabyły po połowie na mocy wyroku sądowego Estera Storch i Maria Reich od F-my „Sowa” fabryka latarń w Krakowie.


Fakty mówią, że zlicytowany majątek należący do panów Storchów, nadal pozostał w rodzinie. Panie Estera i Maria były zapewne szacownymi małżonkami bądź córkami. Poza tym, firma Reich i Storch najwyraźniej również przeżywała kłopoty, choć bardziej stawiam na kolejne szwindle. Panowie poczuli się bezkarni, gdyż nie zostali należycie ukarani przy pierwszym razie.
W ferworze przetasowań majątkowych firma Reich i Storch wciąż aktywnie działa, czego dowodem jest udzielenie jej patentu na umocowanie zamknięcia na flaszkach izolacyjnych o podwójnych ściankach. Patentu udzielono w 1936r.

Rok 1939. Firma Dermos Reichów i Storchów. Poniższy zapis w Monitorze Polskim tylko udowadnia, że czwórka naszych bohaterów to ten sam kapitał i te same tęgie głowy za nim stojące:

9 maja 1939 w również w Monitorze Polskim pojawiło się z kolei ogłoszenie o likwidacji firmy „Union” – tej samej, o której czytaliśmy wcześniej przy okazji zawirowań z majątkiem „Sowy”:
(…) zawiadamiamy o otwarciu likwidacji firmy „UNION” fabryka łyżek i wyrobów metalowych Sp. z o.o. w Krakowie, ul.Płaszowska 45. Wzywamy wierzycieli do zgłoszenia Ich wierzytelności w ciągu trzech miesięcy od daty ostatniego ogłoszenia pod adresem: Szymon Hirsch Storch w Krakowie, ul. Wrzesińska L. 5.

11 grudnia 1937 panie Reich i Storch złożyły wniosek o rejestrację wzoru użytkowego latarki elektrycznej. Rejestracja dokonała się w Urzędzie Patentowym Rz.P. 10 sierpnia 1939 – na kilka tygodni przed wybuchem wojny. Informacja o tym pojawiła się we Wiadomościach UP dopiero w czerwcu 1940r.:

To, co nie daje mi spokoju, to wzmianka o fabryce „Sowa”, która niby upadła w 1931r. a nadal jest właścicielem nieruchomości w roku 1937r. i przyborów w roku 1936r. Czy nad majątkiem firmy do tamtej pory pieczę miał ktoś w rodzaju syndyka masy upadłościowej i tylko dlatego nazwa jeszcze istniała?
Na zakończenie wrzucam informację z Krakowskiego Dziennika Wojewódzkiego nr 24 z 15 listopada 1946r. w którym znajduje się wykaz nr 5 firm przechodzących wraz całym swoim majątkiem na rzecz skarbu państwa. Wśród tych firm znajduje się wspomniana wcześniej fabryka „Dermos” Fabryka termosów i wyrobów metalowych należąca wciąż do rodziny Storch (w roli głównej Esterka i Marysia). W tym konkretnym wypadku na usta aż ciśnie się „nosił wilk razy kilka”, aczkolwiek możemy sobie tylko wyobrazić, co dla przedsiębiorców, budujących swoje firmy często przez pokolenia, oznaczało takie skrajnie nieuczciwe, grabieżcze wręcz upaństwowienie.


Miał być już koniec, ale jeszcze wpadła mi taka, humorystyczna po latach (nie dla bohaterki tego artykułu!) historyjka z gazety Głos Narodu.
